sobota, 23 sierpnia 2014

Kowala XC 2014

Radomski Ruch Rowerowy zorganizował 23 sierpnia wyścig w miejscowości Kowala niedaleko Radomia.
Miejscowość dobrze mi znana bo odkąd zacząłem trenować morduję każdej zimy podjazdy na owej górce :)
Pomagałem trochę przy wyznaczeniu trasy w pierwszej fazie ale koniec końców trasa i tak w finalnej wersji miałą trochę inny kształt. Ale nie o tym chciałem tu pisać. Sam wyścig miał liczyć tylko 24km czyli 7 okrążeń po ciekawej trasie. Kilka razy trenowałem wcześniej żeby zaznajomić się z terenem i wychodziło około 90m przewyższenia na jednej rundzie. Całkiem spoko.
W dniu imprezy postanowiłem dojechać na miejsce startu od siebie z domu czyli jakieś 15km, zwerbowałem znajomych (Maćka i Mateusza) którym bardzo serdecznie dziękuje za możliwość siedzenia na kole.
Djechaliśmy po jakichś 30 minutach, odebrałem numer poprzypinałem to co było do przypięcia. Przebrałem się i ruszyłem na rozgrzewkę. Kilka min przed 12 pojawiłem się na lini startu ale dowiedziałem się że został przesunięty o 15 minut. Pokręciłem się, pogadałem i wjechałem do sektora. Start honorowy wiódł w dół trasy która się do mety podjeżdżało, dalej przez kowalę i podjazd od strony miasteczka gdzie nasąpił start ostry. Jechałem pierwszy ale szybko Szymon i Jarek wyszli na prowadzenia. Złapałem koło bez specjalnej spiny. Wjazd na trasę i w dalszym ciągu trzymam się za Jarkiem.
Mija pół okrążenia i zaczynam czuć że trochę zagotowałem ale wiem że początek jest najważniejszy więc piłuje blat góra i na stojaka. Po dwóch okrążeniach jestem zażygany. Odpuszczam trochę ale dalej jade mocno. Tracę dwie pozycje. Złapałem oddech i ogień. Praktycznie do końca staram sie jechać równo ale tracę kolejne dwie pozycje. Czuję trochę braki w możliwościach mojego układu krwionośnego. Tętno 175 a nogi mnie nie bolą więc na każdym podjeździe daję 100%. Na wypłaszczeniach tracę. Na 5 okrążeniu mija mnie kolega z 3R, próbuję złapać koło, nie daję rady. Jadę swoje gdy pod koniec 7 kółka dogania mnie inny zawodnik. Pozwalam się dojść i czekam na ostatni podjazd by zaatakować na finishu ale kolega na 20m do mety zjeżdża ze swojego toru jazdy na mój i zamyka mi drogę. Łapię za heble i musze dużo zwolnić bo juz się rozpędziłem by go łyknąć. Ahh...

Jestem drugi w kategori i któryś tam open. Jarek wygrał kategorię ale sporo mi wsadził około 5min. Na tak krótkich zawodach to wieczność.
Podsumowywując impreza zorganizowana super, atmosfera wręcz rodzinna. Sporo uczestników i wspaniałą pogoda. Trasa była po prostu SUPER. Teren ładnie się ubił więc trasa była przygotowana pefekcyjnie.
Nagrody rzeczowe super i jeszcze wpisowe o wartości tylko 30zł. No po prostu już brak słów zachwytu dla oraganizatorów dla których to był tak naprawdę pierwszy raz.  :)
Do zobaczenia za rok na trasie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz